Reklama

W obronie zabytków

04/10/2020 18:43

Burmistrz Szklarskiej Poręby Mirosław Graf, zwrócił się do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z prośbą o pilną interwencję w sprawie kilku zabytkowych lecz niszczejących obiektów z terenu miasta.

Sprawa rozbiórki dawnego budynku Perły odbiła się szerokim echem. Obiekt był wpisany do rejestru zabytków, jednak inwestor rozebrał budynek niemal do parteru, pomimo interwencji Urzędu Miejskiego. Sprawą zainteresował się w końcu Konserwator zabytków, który wstrzymał prace rozbiórkowe i nałożył na inwestora karę w wysokości 150 tysięcy złotych.

Jednak prywatnych dziś budynków, pozostających w rejestrze zabytków i jednocześnie ulegających postępującej dewastacji i degradacji jest w mieście więcej. Nie ma więc chyba powodów dla których Konserwator Zabytków miał do ochrony zabytkowych obiektów podchodzić w sposób wybiórczy, interweniując tylko w wybranych przypadkach i nie reagując na dewastację lub choćby stopniowo pogarszający się stan techniczny, pozostałych.

Pierwsze miejsce na liście przesłanej Konserwatorowi zajmuje oczywiście dawna huta Julia. Dawna duma i symbol Szklarskiej Poręby „poległa” w procesie prywatyzacyjnym prowadzonym przez wojewodę dolnośląskiego, który w latach 90. w okresie mody na prywatyzację sprzedał zadłużoną hutę, polsko - amerykańskiej firmie Weslon Polska. W sprawie Julii interweniowali chyba wszyscy poprzedni burmistrzowie.

Prywatyzacja huty to jeden wielki przekręt – mówiły podczas konferencji prasowej w 2007 roku posłanki Beata Sawicka i Julia Pitera. Właścicielem huty formalnie został prawnik z Bytomia Jan Skalski, który nabył ją od poprzedniego właściciela Wesleya Kosly za 600 tysięcy dolarów. Stało się to na 10 dni przed planowanym przez syndyka przejęciem huty i ogłoszeniem upadłości. Pieniądze za tą transakcję wpłacił z kolei chester Sawko - polonus z Chicago.  Prokuratura wszystkie sprawy umorzyła.Sprawa Huty Julia to przykład jak najgorszej polskiej prywatyzacji. Majątek należy teraz do kogoś, kto nie ma pieniędzy na inwestycje, a z jego zachowania można odnieść wrażenie, że w ogóle nie chce inwestować. 

Kiedy z kolei doprowadzano zakład do ruiny, gdy burzono zabytkowe piece hutnicze a po hali produkcyjnej jeździł buldożer, konserwator zabytków nie interweniował.

Kolejny na liście jest budynek byłego hotelu Karkonosze. Jego historia może nie jest tak dramatyczna jak huty Julia, ale widoków na przyszłość też nie ma.  Hotel Karkonosze już w roku 1990 był obiektem, który budził kontrowersje z powodu złego zarządzania i będącego tego skutkiem fatalnego stanu technicznego.

Właścicielem jest polonus z Australii, który jednak w pewnym momencie przerwał prace remontowe i nie jest już zainteresowany ich kontynuacją. Prawdopodobnie kupił dawny hotel położony w reprezentacyjnym punkcie miasta, aby go z zyskiem sprzedać. Jednak cena jakiej oczekiwał przekraczała nie tylko wartość rynkową obiektu ale chyba również zdrowy rozsądek.  Budynek od lat służy wyłącznie jako stojak na reklamy i budka parkingowa.

W fatalnym stanie jest stojący na wjeździe do Szklarskiej Poręby dawny Dom Wczasowy Zagłoba.

Równie szybko zaczyna postępować degradacja przepięknej niegdyś Hutniczanki przy ulicy Kołątaja. Budynek znany wcześniej jako Die Waldburg; Haus Waldeseck potem DW Zakładów Hutniczo-Przetwórczych Metali Nieżelaznych "Hutmen" we Wrocławiu, stracił choćby balkony. Pootwierane i powybijane okna świadczą o tym, że ten piękny zabytek jest bardzo słabo zabezpieczony.

Na liście przesłanej do Konserwatora Zabytków znalazły się jeszcze : willa Zacisze oraz reprezentacyjny WDW Śnieżynka.

W obronie zabytków

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do